7 października Maciej Maleńczuk, artysta nieobliczalny, zabrał niektórych z nas w podróż do korzeni, czyli mocnego, szorstkiego i minimalistycznego grania. Koncert obył się w Teatrze Variete „Muza”. Oczywiście nie mogło nas tam także zabraknąć
Muzyk przypomniał historię, która ukształtowała jego artystyczną postać, a której początki stanowiły solowe występy na ulicach Krakowa. Nie zabraknie takich utworów jak: „Ostatnia nocka”, „Tango libido”, „Sługi za szlugi”, „Dawna dziewczyno” czy „Synu”.
O autentyczności przekazu artysty zawsze stanowiła bezkompromisowość. Nie inaczej było i tym razem: przepływu szczerych emocji między wykonawcą i słuchaczami nie zmąciły żadne pochodzące z obcych źródeł dźwięki, a całą istotę bezpośredniego obcowania zapowiadają słowa, jakie Maciej Maleńczuk kieruje do swojej publiczności: „Stęsknionych za barwą mojego głosu – doceniających piękno i siłę moich tekstów, zapraszam na koncerty solowe firmowane tytułem Pan Maleńczuk. Rozwijając się jako artysta życzyłbym sobie by moje fanki i fani rozwijali się razem ze mną, a jak komuś się nie podoba, to niech wypieprza z sali”